Odcinek 2:

 

Wczesny listopad, 2010r.

Stara opuszczona fabryka, gdzieś w Europie Środkowej.

 

Jedna kobieta i dwóch mężczyzn przesiadują w starej i zrujnowanej fabrycznej hali. Atmosfera jest daleka od wyluzowanej, a napięcie zdaje się z każdą chwilą rosnąć. Widać to wyraźnie po zachowaniu towarzystwa: fajka za fajką i drżące ręce trzymające flaszki piwa mówią same za siebie. Rozmowy również nie należą do burzliwych, a nawet można stwierdzić, że poza kilkoma nieudolnymi próbami nawiązania dialogu panuje zupełna cisza. Na pewno nie jest to grupa młodych ludzi, którzy chcieli spotkać się na odludziu, by się po prostu napić. Zwrócony w jedną stronę wzrok wszystkich obecnych sugeruje niecierpliwe wyczekiwanie…

– No, gdzie on jest?! – przerywa ciszę kobieta.

– Angela, weź wyluzuj – odpowiedział natychmiast siedzący obok niej kolega. – Mówił, że będzie, to będzie.

Trzeci z towarzyszy spoglądał nerwowo na zegarek. Wygląda na to, że tajemnicza wyczekiwana osoba się spóźnia. Jednakże chwilę później w hali pojawiła się sylwetka, która wolnym krokiem zbliża się do grupki.

– Masz?! – spytali wszyscy niemal jednocześnie.

– Mam. Trwało i kosztowało, ale mam. Możecie odetchnąć na jakiś czas.

Stojąca postać wyjęła z kieszeni płaszcza kilka małych portfelików i rozdała każdemu po jednym. Wszyscy natychmiast je otworzyli i zaczęli przyglądać się zawartym w nich dokumentom:

– Lepszego nazwiska nie mieli? – spytał jeden z obdarowanych.

– Wolisz zostać przy starym? – odparł stojący mężczyzna.

– Przepraszam… Mając policję na karku się nie wybrzydza – sam przywołał się do porządku jego rozmówca.

– Dokładnie. Nowa tożsamość, nowe życie. Od dziś możecie zapomnieć o swej przeszłości i działać dla dobra Planety jako nowo narodzone osoby – ciągnął temat dostawca paszportów.

– Pieprzycie tak – wtrącił milczący dotąd mężczyzna – bo rodzin nie macie, które zostawiacie. Nawet żonie i dzieciom nie mogę powiedzieć, co się ze mną dzieje…

– I właśnie masz milczeć, chyba że chcesz, by im też policja na głowie siedziała. Zresztą nie chrzań, bo mi narzeczonego odstrzelili. Taki nasz los i żyje się dalej – odparła twardym i bezlitosnym głosem kobieta brutalnie sprowadzając kolegę na ziemię.

– No i jak nie zmienisz nazwiska i się nie ukryjesz, to pójdziesz do pierdla jak pozostali, a wtedy na dłużej pożegnasz się z rodziną – poprawił stojący mężczyzna jeszcze dosadniejszym głosem. – A tak pobędziesz krótko w ukryciu, aż przycichnie i wrócisz do nich.

Zapanowała cisza na dłuższą chwilę. Każdy spuścił wzrok zastanawiając się nad sensem swego życia. Milczenie przerwał znowu mężczyzna, który przyniósł paszporty:

– To nie wszystko. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, wracamy niedługo do gry. Będziemy znowu walczyli dla ukochanej Ziemi!

– Nie bardzo widzę szanse na dalszą działalność w obecnej sytuacji – padła pesymistyczna odpowiedź.

– „Rainbow Army” ma jeszcze jedną mocną kartę przetargową, którą trzeba dobrze wykorzystać. Pakujcie swe manatki na jutro, bo wyruszamy do przyjaciół z Tallina…

 

 

 

ROK 2011

Strona internetowa zlotu Projekt "Firestart" oraz wszelkie zawarte na niej materiały stanowią własność tworzących ją Legionistów. Kopiowanie oraz używanie do celów niezgodnych z ich przeznaczeniem wymaga zgody autorów.

NATO RAINBOW ARMY EAGLE PETROL

(Wszelkie przedstawione na stronie informacje są fikcyjne. W rzeczywistości nie istnieją żadne związki pomiędzy nimi a prawdziwymi podmiotami)